O czym przeczytamy w książce “Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny”?
Święty Ludwik Maria Grignon de Montfort był autorem wielu dzieł, ale chyba najznakomitszym jest traktat O doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny. Powstałe w 1712 r. dzieło przez ponad wiek nie było czytane. Taki obrót sprawy miał przepowiedzieć sam autor, twierdząc, że szatan tak bardzo obawia się zbawiennego wpływu nabożeństwa, iż zrobi wszystko, by nikt do niego nie dotarł.
W 1842 r. traktat odkryto przypadkiem w starym kufrze w domu zakonnym w Saint Laurent-sur-Sevre. Przesłano go do Rzymu, gdzie właśnie toczył się proces beatyfikacyjny autora. Komisja papieska, po gruntownym zbadaniu traktatu orzekła, że jest on wolny od wszelkich błędów. Od tego momentu zaczęły się ukazywać coraz to nowe wydania w różnych językach, a samo nabożeństwo stawało się coraz bardziej popularne.
Lektura traktatu jest cennym duchowym doświadczeniem. Im częściej po niego sięgamy, tym bardziej przemienia on nasze serca. Osnowę dzieła stanowi dewiza św. Ludwika Marii de Montfort : Wszystko dla Jezusa przez Maryję. I to właśnie Maryja jest w tym, już klasycznym dla katolickiej duchowości dziele, przewodniczką w drodze do Boga.
Fragment książki:
147. 2) Maryja uszlachetnia nasze dobre uczynki, zdobiąc je swymi zasługami i cnotami. Wyobraźmy sobie wieśniaka, który chcąc zdobyć sobie przyjaźń i przychylność króla, idzie do królowej i oddaje jej jabłko, stanowiące cały jego dobytek, z prośbą, by je ofiarowała królowi. Królowa przyjmuje ten ubogi i nikły dar wieśniaka, a położywszy go na wielką, szczerozłotą tacę, ofiaruje go w jego imieniu królowi. Wówczas jabłko, samo w sobie prawie żadnej nie przedstawiające wartości, byłoby – przez wzgląd na złoty półmisek, a przede wszystkim na osobę, która je wręcza – podarunkiem godnym królewskiego majestatu.
148. 3) Maryja przedstawia nasze dobre uczynki Jezusowi Chrystusowi, ostatecznie bowiem niczego z tego, co Jej ktoś ofiaruje, dla siebie nie zatrzymuje. Wszystko oddaje wiernie Jezusowi. Kto Maryi daje, daje Jezusowi. Gdy Ją ktoś sławi i chwali, Maryja sławi i wielbi Jezusa. I jak wówczas, gdy św. Elżbieta Ją wysławiała, tak i teraz, ilekroć my Ją chwalimy i wielbimy, Maryja śpiewa: Magnificat anima mea Dominum – Wielbi dusza moja Pana
149. 4) Maryja sprawia, że Jezus przyjmuje te dobre uczynki, jakkolwiek dla „Świętego świętych” i „Króla królów” mały i ubogi przedstawiają dar. Jeżeli Jezusowi ofiarujemy coś bezpośrednio, opierając się na własnych siłach i zdolnościach, wtedy On bada nasz dar i nieraz odrzuca go dla zmazy, pochodzącej z miłości własnej, jak niegdyś odrzucił ofiary Żydów przepojone samowolą.
Jeśli jednak ofiarujemy cokolwiek Jezusowi przez czyste i dziewicze ręce Jego ukochanej Matki, wtedy dotykamy (jeśli wolno tak powiedzieć) Jego słabej strony. Bo Jezus nie patrzy tyle na sam dar, ile raczej na tę najmilszą Matkę, która ów dar wręcza. Nie zważa na to, skąd dar pochodzi, lecz raczej, kto go podaje. Tak Maryja, której prośby Syn nigdy nie odrzuca, lecz zawsze miłośnie przyjmuje, sprawia, że wszystko, małe czy duże, cokolwiek swemu Synowi przedstawia, znajduje u Jego Majestatu przychylne przyjęcie. Wystarczy, Maryja przedstawiła, a Jezus przyjmuje i zatwierdza. Oto złota rada, której św. Bernard udzielił swoim uczniom: Gdy pragniecie ofiarować coś Bogu, jeśli nie chcecie zostać odrzuceni, postarajcie się uczynić to przez najmilsze i najgodniejsze ręce Maryi.