O czym przeczytamy w książce “Z otwartymi ramionami wśród obłoków”?
Kilkanaście lat temu zawalił mu się cały świat. Rak zaatakował go jak tornado. Pomyślał o napisaniu książki, bo chciał opowiedzieć swoją historię. Dziś Fabio Salvatore żyje bardziej niż kiedykolwiek, z duszą pomalowaną tysiącami kolorów, z ciałem wzmocnionym cierpieniami i z czyhającym tuż za rogiem rakiem, który znów chce być w centrum sceny i burzyć wszystkie jego przekonania. Jego wiara i pogoda ducha doprowadziły go tam, gdzie jest obecnie. Jedno jest konsekwencją drugiego. Fabio miał szczęście spotkać wielką miłość i dawać o niej świadectwo pomimo cierpienia.
Fragment książki:
Moje życie było kompletną fikcją. Grałem na zewnątrz i na scenie, twarz dusiła się w tragicznej masce. Brak prawdy, który wiele lat wcześniej zranił mi serce, teraz znów się ujawnił z powodu choroby fizycznej. Kładę rękę na sercu. W piersiach głośno dudnią uderzenia tętna. Rozpalone światłem oczy krzyczą, że żyję. Poranna poświata przenika przez okno szpitalnej łazienki. Błyszczące płytki, pokruszone na brzegach w paru miejscach, rolki papieru nagromadzone za drzwiami, jakieś pojemniki i kosz na śmieci, zapach środka dezynfekcyjnego i ludzkich płynów ustrojowych, które przywodzą na myśl życie, matczyne łono, początek wszystkiego.
Mam dwadzieścia lat i raka. Żyję.
Otwieram szeroko ręce ku niebu, chciałbym objąć chmury.
Medjugorie.
Kto by kiedyś powiedział? Serce uzdrowione, zbudowane z ciała i pasji, nowe wybory życiowe i zerwane pęta, chęć pójścia dalej drogą wiary i nadziei. Patrzę w morze i myślę o tych dniach jak o przepływających małych falach, które się rozbijają w moim wnętrzu. To były gorące chwile narodzenia się na nowo. Momenty, w których nagle egzystencja nabrała nowego wymiaru, kiedy dostrzegłem po raz pierwszy niebo pełne świateł i gwiazd.