O czym opowiada książka “Zraniony Pasterz”?
Ogromna Miłość Boga, dobrego Pasterza, przemienia serce grzesznika, uzdatnia je do przebaczenia i miłości. Przedstawiona historia zwraca szczególną uwagę na absolutną miłość Boga do każdego. Jest zapisem Jego ogromnego poświęcenia, bezgranicznego oddania, wiernej przyjaźni, nieustannej czułości.
Książka ta jest piękna i wzruszająca. Urzeka czytelnika pięknym poetyckim językiem, metaforycznym obrazowaniem, szerokim kontekstem biblijnym, a więc cytatami, wątkami, motywami i scenami z Pisma Świętego. Jest mądra i bogata w treści. Autor zaprasza nas do wielokrotnej lektury, za każdym razem pozwalając odkryć coś nowego: odsłonić błyskotliwą myśl, wyłonić znak inspirujący nas do głębszego odczytania i refleksji.
Jak wyrazić wpływ, głęboki oddźwięk, jaki wywołała ta książka, jej następstwa w moim życiu? Stała się moją towarzyszką… Czytam ją…czytam ponownie…nie muszą to być długie fragmenty…mały kawałek wystarczy, by nasycić…rozważam…smakuję…Tak, cudowna książka, która „nie jest powieścią”, z pewnością nie… Należy ją czytać sercem, ale sercem zranionym. Bo naprawdę „w grę wchodzą prawdziwe rzeczywistości”. Opowiadanie to trzeba odczytać od wewnątrz, jak spotkanie…Zresztą nie da się uniknąć tego spotkania…Boskiego Pasterza. Nawet jeśli podchodzi się do tej książki trochę na luzie, szybko trzeba porzucić taką postawę…Nie można wymknąć się spotkaniu…Zostajemy oswojeni…możemy siebie rozpoznać (Siostra M. Ludwika)
Oddałem życie, aby zwyciężyła miłość! I daję ci ją jeszcze raz dzisiaj. Czy zgadzasz się na nią? Czy ją przyjmujesz? Zło, nienawiść krzyczą głośno… Miłość woła łagodnie, lecz to ona trwa i przetrwa życie wieczne! Czy chcesz powrócić na drogę Życia? Czy chcesz raz jeszcze wyruszyć drogą Prawdy? Czy przyjmujesz mnie dzisiaj jako Drogę? Jedynego, który może cię wprowadzić w niewidzialny świat Światła i Życia? Jedynego, który sprawia, że jesteś tym, czym jesteś, tym, kim jesteś?[…]
Każdego ranka Ojciec składa twoje życie w twoje ręce. Robisz z nim to, co chcesz. Jest twoje. On ci ufa. Czy uczynisz z niego coś prostego, jasnego i prawego? [ s. 56]
Ta niewielka powieść – napisana w formie osobistych zapisków adresowanych do przyjaciela – przedstawia współczesnego bohatera, noszącego znamienne imię Emanuel. W wigilię Bożego Narodzenia spotyka on Boga i podróżuje z Nim przez kolejne trzy dni. Razem z Jezusem przemierza „pustynie swojej duszy” i poznaje prawdę o sobie, o swojej ułomności, a przede wszystkim odkrywa miłość Tego, który ukochał go, aż do końca.
– „Chciałbym cię o coś prosić, przejdźmy razem ponownie drogę twego życia…
– Ależ…co masz na myśli?
– Pójdź ze mną jeszcze raz wszędzie tam, gdzie żyłeś, gdzie cierpiałeś, gdzie cię skrzywdzono.
– Zwariowałeś? To wszystko jest już skończone! Po co babrać się w błocie?
– Emanuelu, wiesz dobrze, że jest wiele miejsc, których tak naprawdę nie pozostawiłeś za sobą. Wiążą cię z nimi łańcuchy ze stali. Nie pozwalają ci one iść dalej twoją drogą, z sercem czystym i wolnym. Zagradzają ci przyszłość.
– Boję się. Otworzysz rany, przywołasz lęki…
– Znam te drzwi lepiej od ciebie. Nie byłeś jeszcze wtedy ze mną, ale ja już byłem z tobą. Zaufaj, teraz będzie zupełnie inaczej.
– Ale dlaczego nie przekreślić przeszłości tutaj, teraz, jednym ruchem ręki?
– Muszę uzdrowić każdą ranę tam, gdzie ją zadano. Zejść do korzeni, aby uleczyć ból, zaradzić złu. Mam swój szczególny sposób uzdrawiania, znam się na tym. Pozwól mi to zrobić.
– Czuj się jak u siebie!
– To ja zapraszam cię do ciebie! [s. 53]
Przyjrzyjmy się dokładniej tym miejscom, o których mowa w powieści: Zgliszcza, Zawieje, Świtanie, Miłochwale, Śpiewań, Bezziemie, Galilea i Judea, Bezdusza, Zboża, Żarnowie. Są one znaczące i zostały nawet wyodrębnione jako tytuły kolejnych podrozdziałów. Bohater, przemierzając z Jezusem kolejno te obszary, doświadcza w nich za każdym razem czegoś nowego.
Tym samym wchodzi coraz głębiej w swoją duszę. Nazwy symbolizują stan duchowy człowieka, jego drogę wewnętrzną wiodącą od śmierci do życia. Egzemplifikują zatem proces nawracania, wzrastania na drodze do świętości i coraz większej łączności z Panem.
Pierwsza miejscowość, Zgliszcza, ilustruje całkowitą degradację człowieka oddzielonego od Boga, trwającego w „ciemności nocy” [s. 14] w marazmie i w pustce. Pojawiający się motyw otchłani i przepaści dodatkowo (obok nazwy i kolorystyki) podkreśla sytuację tragizmu bohatera. Przepaść i otchłań symbolizują przecież piekło, krainę zmarłych, wieczne cierpienie.
Kolejne miejsce to Zawieje – w niej właśnie Jezus dotyka grzesznika i wzywa go do pójścia za Nim. Następnie, w Świtaniu, rozpoczyna się droga nawrócenia; człowiek wyraża zgodę na wędrówkę z Panem. W jego duszy pojawia się pragnienie kontaktu z Bogiem, następuje więc nawiązanie więzi z Bogiem i otwieranie się na Jego miłość. W Miłochwale ma miejsce poznawanie Słowa Bożego, a także uwielbianie Boga poprzez Psalmy. Śpiewań zaś oznacza duszę odnajdującą swojego Pana niezmiernie cieszącego się z nawrócenia marnotrawnego Syna. Bezziemie symbolizuje duchową wędrówkę człowieka w przeszłość, jego grzechy, rany, upadki, słabości, które uzdrowić może tylko Bóg.
Galilea i Judea ilustrują cudowne odnowienie człowieka; uleczenie pamięci, umysłu, woli z wszelkich zranień oraz napełnienie Duchem Świętym. Odtąd dusza staje się mieszkaniem Ducha Świętego. Bezdusza to niewielka miejscowość zamieszkiwana – jak wskazuje na to nazwa – przez ludzi egoistycznych, zapatrzonych w siebie i we własne interesy, odrzucających Boga i Jego miłość. Zboża są metaforą duszy miłującej Boga i głoszącej Dobrą Nowinę, a więc przynoszącą obfity plon. Wreszcie Żarnowie symbolizuje duszę, która – po zanurzeniu we Krwi Baranka podczas „mszy miłości” – staje się czysta, nieskazitelna, odnowiona.
– Twoje serce jest jak waza rozbita na tysiąc kawałków, spojona półprzezroczystym klejem. Zapala się w niej świecę i oto pęknięcia błyszczą jak perły.
– Co to jest perła?
– Łza zranionej muszli…Zszedłem na twoje dno, by ją złapać i ofiarować Ojcu.
– Moje rany, dlaczego je zostawiasz otwarte? Przecież lekarze zasklepiają je, aby nie pozostał po nich żaden ślad. Chyba nie kończyłeś chirurgii plastycznej?
– Otwieram je coraz bardziej, aby mogło w nie spłynąć coraz więcej miłości…
– Jak rzeka?
– Na tych wszystkich, których ci dam do kochania.
– A Ty, dlaczego zachowałeś ślady gwoździ?
– To najpiękniejsze wspomnienie z podróży przez wasze wzgórza. To, które nieustannie przypomina Ojcu, że nie zatrzymałem się, póki cię nie odnalazłem. Twoje rany, zachowasz je na zawsze…Miłość, ona trwa zawsze, zawsze… [s. 76]
Zwrócić należy uwagę na to, że świat wewnętrzny człowieka – wyrażony za pomocą metaforycznego obrazowania – przedstawiony został bardzo wnikliwie. Prezentowany jest on w monologach wewnętrznych bohatera, Emanuela (będącego jednocześnie bohaterem pierwszoosobowym) oraz w wypowiedziach dialogowych Pasterza. Śledzimy go warstwa po warstwie, wnikając w najskrytsze tajniki ludzkiego serca.
Nie bez powodu więc książkę tę określić można jako studium życia duszy. Nasze wnętrze jest pejzażem duchowym; krajobraz uzależniony jest od więzi, jaka łączy nas z Bogiem: zniszczenie, brak śladów życia, zagubienie, ciemność są udziałem tych, którzy odrzucają miłość Jezusa. Wyeksponowanie sfery duchowej człowieka i ukazanie jej za pomocą obrazów – metafor jest znamienną cechą tej niewielkiej powieści.
Zacząłem wspominać zeszłoroczne lato – ani janowiec, ani lawenda nie zakwitły. Pożar wszystko spopielił. W czarnej trawie pozostały tylko białe kamienie. Jednak, to dziwne, ogień ujawnił wszystkie ścieżki, od dawna zatarte…Jak odnaleźć zagubione ścieżki serca? Po co je odnaleźć? Czy potrzebny jest ogień? Jaki ogień? [s. 26]
Człowiek oddzielony od Boga jest zrozpaczony, ogarnięty paraliżującym lękiem, przepełniony strachem. Nie ma pomysłu na swoje życie, nie wie po co żyje i dokąd zmierza. Egzystuje on w przestrzeni kawiarni, barów, nocnych lokali przyciągających „oślepiającymi neonami, wypełnionych gwarem, dymem papierosów, zapachem piwa. Stali bywalcy klubów witani są serdecznie przez „komputerowe wycia”[…], „kłęby dymów, wyziewy napojów, decybele do dechy” [s. 12]. Obraz i dźwięk – krzykliwe kolory i przeraźliwy hałas – wdzierają się z całą natarczywością w życie człowieka, zabijając jego wrażliwość i tłumiąc głos sumienia. Nie pozwalają na chwilę refleksji, moment wyciszenia, za wszelką cenę chcąc zagłuszyć szept Boga. Autor wyraźnie ukazuje zamęt i chaos współczesnego świata. Kusi on licznymi atrakcjami. Jedną z nich są gry komputerowe wprowadzające w wirtualny świat, gdzie zabijanie dzieci staje się pasjonującą przygodą, przynoszącą złudne odprężenie, rozluźnienie i ukojenie po stresującym, ciężkim dniu. Oto – jakże wymowne – przedstawienie diabelskiej rozrywki, podczas której wzmaga się agresja i mordercze instynkty:
Cel: siedzę za kierownicą superwozu i mam rozjechać jak najwięcej pieszych. Wreszcie mnie wciąga… Wreszcie wychodzę ze stresu. Przy każdym trafionym przechodniu zabawny sygnał skanduje mój triumf. W tle ryk grającej szafy: „I kill children”. W myślach tłumaczę przekaz: „Bóg kazał mi obedrzeć cię żywcem ze skóry. Zabijam dzieci, lubię patrzeć, jak umierają. Lubię patrzeć jak umierają. Zabijam dzieci, a wtedy matki płaczą. Rozjeżdżam je mym wozem…”
Przyśpieszam. Jestem u kresu… „Chcę słyszeć, jak krzyczą!” Już osiemdziesiąt siedem rozjechanych. Muszę mieć sto, za każdą cenę…, „Chcę dać im do jedzenia zatrute cukierki…” [s. 13]
Rzeczywistość, w której przebywa bohater jest pesymistyczna, brutalna, pełna przemocy i okrucieństwa. Nie ma w niej miejsca na Boga i na drugiego człowieka; na nawiązanie kontaktów międzyludzkich, na niewinność, życzliwość, szczerość, radość. Relacje międzyludzkie są płytkie i powierzchowne. Co więcej, brak jest więzi rodzinnych; dom przedstawiony w książce to nie oaza miłości, bezpieczeństwa i szacunku, ale siedlisko egoizmu, awantur, niechęci, wzajemnych oskarżeń, pretensji, nieprzebaczenia. Rodzice nie kochają swoich dzieci, porzucają je niczym niepotrzebne rzeczy, skazując tym samym na cierpienie, biedę i poniewierkę.
Degrengolada rodziny wpływa na psychikę najmłodszych, wywołując głębokie ślady w dorosłym życiu, poczucie opuszczenia, wielkiej samotności i pustki. Jakże dotkliwa jest samotność bohatera, skoro jedyny jego partner to „zielony diabeł” na ekranie komputera! Człowiek jest zagubiony i zraniony, skazany na klęskę, zmierzający nawet do destrukcji poprzez śmierć samobójczą. Jego „Ja” jest rozbite, roztrzaskane, okaleczone i nieszczęśliwe. Wewnętrzną pustkę, poczucie marazmu, samotności i osamotnienia, brak miłości i celu życia skrywa za zasłoną ironii, cynizmu i taniego efekciarstwa. Świat bez Boga jest tragiczny, staje się „złą przygodą” [s. 12] oraz istnieniem pozbawionym prawdziwego sensu. To świat kolejnych kolejek piwa, nieczystości, chorych relacji (homoseksualizm), głośnej satanistycznej muzyki, astrologii, magii, wróżek, amuletów, medytacji. Nie daje on szczęścia i spełnienia. Mimo iż kluby nocne „U Baltazara” oferują tanią rozrywkę, to nie są w stanie zaspokoić głębokich pragnień o miłości i o szczęściu. Człowiek marnuje swój czas na ulotne przyjemności, rujnuje zdrowie, niszczy siebie i swoich bliskich. Myśli, że jest bogiem swojego życia, a tak naprawdę staje się niewolnikiem swoich grzechów. Sytuację „rozpadu” jednostki we współczesnym świecie, dezintegrację bohatera oddaje zapis narracyjny: wypowiedzenia są krótkie, urwane, niepełne i eliptyczne.
Papieroska…trzymać fason! Kogo rozśmieszyć? Przed kim zaszpanować? Kogo zaszokować?…lub przywieść do płaczu? Rzut oka na siedzące przy stoliku dwie dziewczyny popijające zielony sok…woda z miętą? Nie, to nie ten styl, raczej „Get”… „Get 27 to piekło”. Rozmawiają, gestykulując szeroko, gra bransoletek, rozrzuconych kosmyków…
Oczka i śmiechy w stronę bufetu… Czy chłopak chwilowych marzeń nie odpowie? Chichoczą…Jedna z nich zaczepia mnie. Po co sam na nią spojrzałem? Wzrok mętny, prowokujący uśmiech. Nie! Twarz Sylwii uśmiecha się do mnie w pamięci. Mała nalega. Robi się gorąco! Wybiegam na dwór, zapadam w ciemności nocy. Ulewa. Śpieszący się ludzie. Żadnego spojrzenia, żadnego uśmiechu [s. 14]
Autor wnika głęboko w świat wewnętrznych przeżyć człowieka, przywołując wiele sytuacji z przeszłości, prezentując zachowanie się bohatera w różnych okolicznościach, ukazując bolesne doświadczenia z dzieciństwa. Odsłania zranienia, emocje, lęki, oraz obnaża grzechy, które doprowadziły do śmierci duszy. Dobitnie zaznacza, że jedynie miłość Baranka może przywrócić nas do życia. Tylko Jezus może dać radość, poczucie sensu, odebrać lęk i strach, wlać w serca wiarę, nadzieję i miłość oraz wskazywać drogę, jaką należy kroczyć, aby dojść do raju (nazwanego w tekście Radości). Ange akcentuje, jak wielka jest cierpliwość Boga wobec nas. On nigdy nie przestanie szukać zagubionej owcy, nigdy nie zrezygnuje z nawiązywania dialogu z nami i nigdy nie przestanie obdarowywać nas łaskami:
Dla Niego nikt nie jest na zawsze stracony, nikt nie jest za daleko, nikt nie jest zbyt wielką ruiną. Jakież cierniste zarośla przeszkodziłyby Mu, by nas dosięgnąć? Jeśli będzie trzeba, zejdzie nawet do piekła, ale w końcu nas odnajdzie [s. 119]
W książce odnajdujemy wzruszające opisy poszukiwania nas przez miłosiernego Boga. Roztkliwia uczucie Tego, który „żebrze o miłość” [s. 85]. Jakże czule brzmią słowa: „Och, dziękuję, że pozwoliłeś, bym ci towarzyszył na drogach twego życia!. Dziękuję, że pozwoliłeś, bym otarł twoje łzy!” [s. 76]. Emocjonalizm, uczuciowość, wrażliwość przejawiają się w partiach dialogowych tekstu, w wypowiedziach Zranionego Pasterza.
– Nie! Nie jesteś zdalnie sterowany! Nie jesteś robotem! Nie jesteś pionkiem na szachownicy! Wśród miliardów istnień ludzkich nie ma drugiego jak ty! Słyszysz? Nie ma drugiego takiego jak ty! […]
– Oddałem życie, aby zwyciężyła miłość! I daję ci ją jeszcze raz dzisiaj. Czy zgadzasz się na nią? Czy ją przyjmujesz? Zło, nienawiść krzyczą głośno… Miłość woła łagodnie, lecz to ona trwa i przetrwa na życie wieczne! Czy chcesz powrócić na drogę Życia? Czy chcesz raz jeszcze wyruszyć drogą Prawdy? Czy przyjmujesz mnie dzisiaj jako Drogę? Jedynego, który może cię wprowadzić w niewidzialny świat Światła i Życia? Jedynego, który sprawia, że jesteś tym, czym jesteś, tym, kim jesteś? [s. 56].
Autor, chętnie operując kontrastem, celnie i błyskotliwie kreśli dwie rzeczywistości: rzeczywistość życia codziennego i rzeczywistość duchową. Wprowadza nas w świat Boga i świat człowieka, w przestrzeń wiary i wiedzy, w sferę sacrum i sferę profanum.
Porusza sprawy aborcji, prostytucji, narkomanii, okultyzmu. Akcentuje, jak ogromne znaczenie ma przebaczenie, Słowo Boże, spowiedź, Eucharystia, sakrament kapłaństwa, modlitwa. Dotyka tajemnicy cierpienia, niepełnosprawności i śmierci. Z wielką empatią pochyla się nad nieszczęściem niepełnosprawnych dzieci i nad umierającą staruszką. Daje nadzieję i pocieszenie:
– Wiesz, Bóg przyodział cię w szatę jeszcze piękniejszą. Przyrzeknij mi więc, że nigdy nie będziesz się martwić. Ciesz się każdego dnia z tego, co On ci daje. O dniu wczorajszym myśl tylko po to, by powiedzieć: „dziękuję”! O jutrzejszym zaś: „z góry dziękuję”! [s. 43]
Zraniony pasterz skłania do refleksji, do zatrzymania się i zasłuchania się w Słowo Boga, otwarcia się na miłość Baranka i przyjęcia przebaczenia. Głębokie myśli, które możemy spotkać w książce (aforyzmy, sentencje) zachęcają do rozważań i analiz. W błyskotliwych sformułowaniach zawarte są drogowskazy życiowe, które pokazują, jak żyć i uwrażliwiają na to, co jest ważne. Wygłaszane są przez Pasterza, apelującego o miłość, wierność, czystość serca i ciała, wzywającego do pełnego zawierzenia Bogu i do umiłowania Słowa Bożego. Oto kilka przykładów złotych myśli.
„A więc zacznij od dzisiaj przygotowywać […] ognisko, w którym czuła miłość będzie trwać przez całe życie. Buduj wierność. Nie baw się więcej tym, co jest największe, najpiękniejsze na świecie. Twoje ciało nie jest przyjemną zabawką. Jest tobą dającym i objawiającym się innym” [s. 59].
– Żyć, co to znaczy?
– Być pijanym miłością [s. 24]
– Dla mnie każdy jest jedyny na świecie, tak jakbym tylko przez niego mógł być kochany. A więc kiedy mnie tego pozbawia…nie mam potrzebnej mi miłości [s. 37]
Bez prawdy życie jest tylko nocą [s. 44]
– Być ufnym, to znaczy co?
-Mówić Bogu: nie rozumiem, ale jestem Ciebie pewien [s. 68]